Aktualności
Lotnik i konstruktor znad Nilu
06-11-2024
We wtorek (5 listopada), w Starostwie Powiatowym w Kolbuszowej gościł Edward Margański – znany w Polsce i na świecie konstruktor lotniczy i wynalazca, pilot, inicjator i realizator budowy odrzutowca „Bielik”. Zapytaliśmy tego wybitnego lotnika i konstruktora jaka jest jego recepta na sukces.
A sukcesów na swoim koncie pan Edward Margański, kolbuszowianin i absolwent naszego Liceum Ogólnokształcącego ma wiele. To właśnie on zrealizował własny projekt samolotu odrzutowego o konstrukcji kompozytowej EM-10 Bielik (Iskra II). Jest też konstruktorem samolotu sportowo-dyspozycyjnego EM-11 Orka. Co więcej, podczas prac nad „Bielikiem” opracował system sterowania lotem zwany „Skrzydełkiem”.
Pan Edward Margański, będąc w Starostwie Powiatowym, gościł u Starosty Kolbuszowskiego Józefa Kardysia, prezentując swoją autobiografię, zatytułowaną „Lotnik i konstruktor znad Nilu”. Przy tej okazji zdaliśmy mu kilka pytań. Zapraszamy do lektury.
- Nazywany jest Pan wizjonerem polskiego lotnictwa, proszę powiedzieć jak zaczęła się Pana przygoda związana z lotnictwem?
- Ja już urodziłem się lotnikiem. Nie pamiętam, żebym czym innym się interesował. Być może jakiś wpływ na to miały latające nad Kolbuszową samoloty. Te z pobliskiej Jasionki i Mielca, a głównie chyba z pobliskiego lotniska w Niwiskach, takie lotnisko znajdowało się tam w końcu lat czterdziestych. Podobnych mi pasjonatów lotnictwa było wtedy więcej. Pamiętam, jak w czasach licealnych wspólnie z kolegami postanowiliśmy zorganizować prawdziwą modelarnię. Po kilku wizytach w Aeroklubie Mieleckim i po uzgodnieniach z władzami miejskimi i dyrektorem naszego liceum taka modelarnia powstała w pomieszczeniach pod sceną obecnego Miejskiego Domu Kultury w Kolbuszowej. I tam mogliśmy rozwijać swoje zainteresowania lotnictwem, a że większość z nas miała przeszłość związaną z harcerstwem, więc na fali odnowienia tej organizacji po 1956 roku, stworzyliśmy jedną z pierwszych harcerskich drużyn lotniczych. W ramach jej działalności uczestniczyliśmy w wielu imprezach i szkoleniach, nie tylko na poziomie lokalnym, ale również ogólnokrajowym. Całe życie jednak miałem dylemat – czy być pilotem i latać samolotami, czy konstruować je i właściwie do końca mi to zostało. Usiłowałem te dwie pasje pogodzić. Przyznam, że było ciężko, ponieważ uzyskałem licencję zawodową, uprawnienia pilota doświadczalnego, ale jednocześnie chciałem tworzyć te maszyny latające.
Spoglądając na Pana bogaty dorobek zawodowy znajdujemy w nim wiele sukcesów. Co jest największym? Z czego jest Pan najbardziej dumny?
- Chyba to, że jako trzeci w Polsce, w swojej małej firmie, przy pomocy innych oraz sprzyjających okolicznościach skonstruowaliśmy i oblataliśmy prawdziwy odrzutowiec. Wcześniej wraz z zespołem konstrukcyjnym opracowaliśmy szybowce akrobacyjne Swift S-1 oraz MDM-1”Fox” (1993 r.). Teraz na świecie nie wykonuje się szybowców akrobacyjnych, więc jeśli ktoś chce robić akrobacje wyczynowe to tylko na Swifcie lub na Foxie.
Wywiódł się Pan z małego środowiska i odniósł Pan tak duży sukces. Co radziłby Pan młodym ludziom dzisiaj, którzy marzą o wielkiej karierze?
- Po pierwsze trzeba pamiętać, że każdy ma jakiś talent i po drugie że są mądrzejsi od nas. Następnie trzeba znaleźć sobie działkę czy branżę, której chcemy się poświęcić i którą zwyczajnie lubimy, żeby nie był to przymus, ponieważ życie jest na tyle krótkie, że szkoda jest każdego dnia. Tak więc trzeba pochylić się nad sobą i poszukać co mi naprawdę sprawia przyjemność i czemu mogę się oddać i w miarę szybko wybić ponad przeciętność. Trzeba to zacząć robić możliwie najwcześniej. Podczas zajęć mówiłem moim studentom, że są oni uprzywilejowani, ponieważ, aby być dobrym inżynierem trzeba być dobrym humanistą, bo inżynierowie wykonują swoją pracę dla ludzi, tworzą otoczenie, tak naprawdę to my porządkujemy świat i my musimy wiedzieć co ludzie od nas żądają, czego oczekują. I w związku z tym inżynier musi mieć niejako dwa zawody czy dwie umiejętności, a humanista wcale nie musi być inżynierem. W związku z tym trzeba być otwartym na świat, mieć w sobie ciekawość świata i życia.
Aktualnie na rynku pojawiła się publikacja Pana autorstwa „Lotnik i konstruktor znad Nilu”, skąd pomysł na jej publikację?
- Żyłem w zawodzie lotnika i konstruktora w najciekawszych dla lotnictwa czasach. I w związku z tym czułem się zobowiązany przybliżyć to co było, ponieważ to się już nigdy nie powtórzy.
*Edward Margański (ur. 17 września 1943 r. w Kolbuszowej) – jest absolwentem Liceum Ogólnokształcącego im. Janka Bytnara w Kolbuszowej oraz Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa (MEiL) Politechniki Warszawskiej. W latach 1970-1977 był pracownikiem PZL Mielec, następnie przedstawicielem PZL Mielec przy Instytucie Lotnictwa (IL) w Warszawie, a od 1978 r. dyrektorem Zakładów Szybowcowych w Bielsku-Białej. W 1986 r. założył własną firmę lotniczą Zakłady Remontów i Produkcji Sprzętu Lotniczego w Bielsku-Białej, w których produkowane były przede wszystkim szybowce, obecnie przekształcone w Margański & Mysłowski Zakłady Lotnicze.
Opr. B. Żarkowska